Witaj na moim blogu

To zabawne, ale myśląc o tym dokładnie nie wiem. Jak byłam dzieckiem mój tata zabierał mnie i moją siostrę często w góry. Przyznam, że nie zawsze mi się podobało :-) To było strasznie męczące, nie miałam kondycji. Nasz tata mocno nas hartował. Na pewno dzisiaj jestem mu za to wdzięczna ale wtedy byłam średnio zadowolona :-) Nie wiem kiedy i jak to się stało ale w końcu się wkręciłam!

Mój czas nie ograniczał się jednak tylko do chodzenia po górach. W szkole podstawowej trenowałam narciarstwo zjazdowe (to był dopiero wyczyn w tamtych czasach), przez wiele lat grałam w tenisa.

Sport był w moim życiu od zawsze, ale nie non stop. Każdy z nas przeżywa okres buntu, ja także. Pozwoliłam sobie na młodzieńczy czas „szaleństwa”. No co? Kto był młody to wie o czym piszę :-) Trzeba to przejść, żeby zmądrzeć. Oczywiście w tym czasie wciąż jeździłam na nartach czy grałam w tenisa. W końcu przyszedł okres studiów. Było super, studiowałam ekonomię. To był dobry czas.

Ale nadszedł też głód gór. Znowu zaczęłam tęsknić. Uwielbiałam ekonomię, ale nie umiałam odnaleźć się w Krakowie. Duże miasto, inny ludzie, zupełnie nie mój świat. Powoli zaczęłam wracać w góry, poznałam skialpinizm (narciarstwo wysokogórskie), wspinanie. Ależ się wkręciłam! W tamtym czasie skitury dopiero zaczęły pojawiać się w Tatrach, odbywały się pierwsze zawody. Powiem Wam, że jak tego spróbowałam i doświadczyłam to już nie było powrotu! To musiało „źle” się skończyć! Z rokującej Pani księgowej (podobno byłam bardzo dobra) postanowiłam zmienić mój świat o 180 stopni i pójść w stronę swojej pasji. Spędziłam jeszcze kilka lat w Krakowie, ale na zasadzie „przetrwania” i wróciłam do Zakopanego. Próbowałam różnych możliwości pracy, ale każda kończyła się potrzebą bycia w górach. Pamiętam jak dziś, zawsze po pracy, o każdej godzinie goniłam w góry, żeby pobyć w nich tylko chwilę. Myślicie, że moi rodzice byli zadowoleni? Zdecydowanie NIE! Tak to się wszystko zaczęło...

Wiecie co, fajnie wspomina się swoje początki. Oczywiście to nie koniec moich początków i „kłopotów” :-) . Ta historia się rozkręci, może Was zainspiruję?

Pozdrawiam Was,
Ewelina